top of page

Szwecja - jesień w Skandynawii

Moja podróż do Szwecji była po pierwsze dość spontaniczna, po drugie ograniczona czasowo i w jakimś stopniu także finansowo. Miało być, tanio, ciekawie, intensywnie i myślę, że tak właśnie wyglądały moje dni w czasie podróży. Całą trasę pomijając przeprawy promowe pokonałem jadąc rowerem. Dystans jaki przejechałem to 1120 km.

Skład ekipy przynajmniej na początku wyprawy to ja i Tomek z którym miałem już przyjemność odbyć kilka ciekawych wypraw oraz debiutant Rafał.

Zabrałem z sobą na ten wyjazd przyczepkę rowerową Extrawheel z jednej strony z ciekawości jak będzie się jechało, z drugiej, po prostu tyle mniej lub bardziej ważnych rzeczy zabrałem z sobą na ten wyprawowy tydzień. Do Gdańska w przeciwieństwie do chłopaków dotarłem na rowerze, start o 2 nad ranem i przede mną ponad 240 km, prom do Nynashamn odpływał o 18. Dotarłem do celu o godzinie 17, czyli można powiedzieć na pokład wjechałem w ostatnim momencie.  Na promie zainstalowaliśmy się w ogólnodostępnym pomieszczeniu z fotelami lotniczymi. To najtańsza opcja i jeśli wszystko dobrze zorganizujemy, spokojne można w miare konfortowych warunkach spedzić noc. Ja zawsze zabieram z sobą ciepły ciuch i spiwór i śpię na podłodze miedzy fotelami - jest ok.

Szwecja trasa.jpg

W Szwecji spędziłem dokładnie wliczjąc w to część niedzieli i część piątku, 4 pełne dni, w tym czasie przejechałem ponad 700 km i tak jak mówiłem był to bardzo intensywny czas i na tyle długie dzienne dystanse, że moi 2 kompani podróży, odpadli tak naprawdę 2 dnia wyprawy. Nie będę skupiał się na tym jak poszło chłopakom pokonanie trasy, w moim przypadku trymałęm się planu. Po prostu posanowołem zrealizowac to, co założyłem przed wyjazdem, pokonać całą trasę na rowerze i zobaczyć tyle, ile się da, choć przy takiej intensywności, należy zapomnieć o zwiedzaniu. Pierwszego dnia w czasie przejazdu przez leśne dukty, pękła mi obręcz w tylnym kole, była niedziela więc marne szanse na naprawę. Kolejny dzień to jazda przez małe miejscowości, gdzie trudno o serwis rowerowy, miałem też nadzieję, że obręcz pomimo, że pękła wytrzyma. Przepakowałem ciężkie rzeczy na ExtraWheela i dalej realizowałem plan. Zaznaczyłem na obręczy koła granice pęknięcia, chciałem po prostu wiedzieć, czy "rana" na kole powiększa się. Niestety, byłą coraz większa, w poniedziałek jechałem na rozpiętych hamulcach i pod koniec dnia opona w miejscu rozwarstwienia obręczy, zaczęłą już ocierać o ramę roweru i to był znak, że więcej już na tym kole nie ujadę. We wtorek w pierwszym dużym mieście znalazłem serwis rowerowy i tutaj ogarnąłem naprawę roweru. Wymiana koła, regulacje i kilka innych drobiazgów kosztowały mnie około 300 zł. Bałem się tego serwisu, ponieważ myślałem że zrujnuje mój budżet, ale nie było dramatu, chociaż to był zupełnie nieplanowany wydatek. 

310279788_506467044822155_859140156579528067_n.jpg
310573762_508447314624128_9001650668519783326_n.jpg

Trasa była bardzo zróżnicowana, na wybrzerzu klify,  w głebi lądu tereny typowo rolnicze, wszędzie pola uprawne i relatywnie płasko, były także odcinki z intensywnymi, mocnymi podjazdami, miejsca bardzo zalesione, ale generalnie w górach nie jechałem. Największy problemem okazała się jesienna pogoda, sporo deszczu i przeciwny wiatr, który męczył. 

Spanie w Szwecji tak jak w całej Skandynawii nie jest większym problemem. Ja w czasie podróży zaliczyłem nocleg na promie, dwie noce spędziłem w bunkrach czyli miejscach przygotowanych pod turystę, położonych często w miejscach odosobnienia, gdzieś na uboczu. Są to drewniane wiaty, mniejsze lub większe z paleniskiem. Jak będziecie mieć szczęście, na miejscu będą czyste, pachnoce kibelki, w których na dobrą sprawę możecie spać. Jedną noc  w Szwecji jechałem na rowerze i w czasie tej nocnej jazdy, zdrzemnąłem sie na przystanku na ławce, dwie noce zaliczyłem w namiocie: raz w lesie, drugą na polu, jedną noc w Polsce spędziłem w siodełku jadąc nocą z Świnoujścia do Koszalina. Czyli widzicie, że nie musicie jeśli nie macie potrzeby nastawiać się na to, że noclegi będą drogie. Miałem z sobą prysznic turystyczny 20 litrów no i to wymagało ode mnie samozaparcia, inaczej jest latem, a zupełnie inaczej jesienią, aby ogarnąc taką kąpiel. 

W czasie wyjazdu korzystałem z stacji paliw, przy napoju i kanapce siedziałem sobie w części socjalnej, gdzie ładowałem telefony, lampki, wszystko to, co było mi potrzenbe do nawigowania, komunikacji czy bezpiecznej jazdy nocą.

W większych czy mniejszych miastach system ścieżek rowerowych jest bardzo dobrze rozwinięty, a jeżeli nawet nie ma ścieżki rowerowej na pewnym odcinku, trasa poprowadzona jest spokojną drogę, która jest alternatywą dla drogi głównej. Jest dobrze, jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drogach i pomijając duże aglomeracje miejskie, uważam że jest  po prostu względnie spokojnie. Śmiało można planować rowerowy rodzinny wyjazd do Szwecji z swoimi dziećmi. Bez trudu zaplanujecie trasę tak, aby było spokojnie, bez wzgledu na to czy maluchy pojadą w przyczepce rowerowej czy na swoich rowerkach.

Bardzo dużo, a w zasadzie większość Szwedów jeździ na rowerach elektrycznych. Praktycznie każdy rowerzysta mnie wyprzadzał i praktycznie wszyscy byli na elektrykach - zastanawiam się, czy tak będzie wyglądała rowerowa przyszłość w Polsce?

Grzyby - w Szwecji byliśmy w październiku i uwerzcie mi, że aby nazbierać cały kosz prawdziwków nie trzeba wchodzić do lasu, po prostu wystarczy jechać na rowerze i zbierać grzyby z pobocza - i to jakie grzyby. Nawet w mieście, tuż przy blokach, na miejskich terenach zielonych, śmiało możecie wybrac się na grzybobranie. Szwedzi nie zbierają grzybów w przeciwieństwie do Polaków. Dla mnie był to trudny widok, takie prawdziwki na wyciągnięcie ręki i ja nie mogę nic z tym zrobić.

313268030_534181972050662_4737283569986605641_n.jpg
308787812_506467258155467_5455901149235106071_n.jpg

Miałem z sobą drona, ale kilka prób startu kończyło się ostrzeżeniami na pulpicie o strefie ograniczonego lotu lub zakazie lotu w danym miejscu. Mam wrażenie, że w obecnych czasach latanie dronem szczególnie w miejscach bardziej zurbanizowanych jest i będzie problematyczne. 

Jeżeli będziecie chcięli poczuć trochę Skandynawii w nogach, myślę, że warto zdecydować się na taką wyprawę. Ja postawiłem na przejechanie trasy rowerem, Tomek z Rafałem w pewnym momencie stwierdzili, że chcą więcej zobaczyć i większość trasy pokonali pociągami i busem. Jedno jest pewne, że niezależnie od tego jak sobie wymyślicie Waszą podróż, będzie z całą pewnością świetnie i pamiętajcie, że nie musi być drogo. Pomijając moje problemy z rowerem, mój budżet  wliczając w to bilety na prom, trochę waluty prz tyłku, ubezpieczenia nie przekroczył 1000 zł.

309877232_509500884518771_4516782236485192259_n.jpg
308619899_508446841290842_8170563738806594891_n.jpg
310450275_508446584624201_6883162118984429215_n.jpg

Kolejny raz udało mi się podrózować po Skandynawii w sposób niskobudżetowy. Wszystko zalezy od  oczekiwać, wymagań.

Powrót do domu z Świnoujścia, to jazda nocą. Pierwsza myśl, była taka, że wrócę R10,  jednak początek, to dużo drogi lasem, do tego ciemno i nie było to przyjemne i łatwe pokonywanie km. Na jednym z zjazdów pomimo dobrego oświetlenia zaskoczyła mnie nierówność, przednie koło poszło do góry i nastąpiło wypięcie przednich sakw, kiedy rower runął z powrotem na ziemię. Przeniosłem się więc na zykłą drogę i kierując się na Kołobrzeg i potem na Koszalin,  o 8 rano dotarłem do domu. 

bottom of page